oglądasz archiwalną wersję strony -- za 10 sek. nastąpi automatyczne przekierowane do aktualnego serwisu -> www.lokatormedia.pl.
jeśli chcesz kontynuować oglądanie archiwum, kliknij -> tutaj.
WOJCIECH KUCZOK
Wojciech Kuczok - (ur. 18 października 1972 w Chorzowie) prozaik, poeta, scenarzysta, krytyk filmowy. Absolwent III LO im. Stefana Batorego w Chorzowie. Ukończył Uniwersytet Śląski. Współpracownik Tygodnika Powszechnego, Res Publiki Nowej i miesięcznika Kino; doktorant filmoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 90. przynależał do grupy poetyckiej Na Dziko. Autor powieści Gnój, za którą dostał w 2003 r. Paszport Polityki, Nagrodę Literacką Nike w 2004, a także Nagrodę Krakowska Książka Miesiąca (marzec 2004 r. - mieszkał w tym czasie w Krakowie). Napisał też scenariusz do filmu Magdaleny Piekorz Pręgi, który zdobył w 2004 główną nagrodę na festiwalu filmowym w Gdyni.
Bibliografia:
Opowieści samowite 1996
Larmo 1998
Zbór opowiadań Opowieści słychane 1999
Zbór opowiadań Szkieleciarki 2002
Gnój 2003
Widmokrąg 2004
Opowieści przebrane 2005
Stałem się już takim domowym widzem
Rozmowę z Wojciechem Kuczokiem prowadzi Katarzyna Kubisiowska
K.K.: Jesteś człowiekiem pióra, jesteś literatem, jednocześnie w pewien sposób współuczestniczyłeś w tworzeniu filmu jako autor scenariusza „Pręg”. Jestem ciekawa, jak ty stawiasz te dwie sztuki: czy kino uważasz za sztukę niższą niż literatura, bo tak często jest uważana. Ja, na przykład zauważyłam, że bardzo wyrafinowani krytycy literaccy czy autorzy książki z dużo większą pobłażliwością patrzą na nieudane filmy niż np. na nieudane książki. Jak to jest z tobą?
W. K.:Myślę, że proporcje są podobne w skali tej masowej literatury produkowanej przez wydawców. Tyle samo się zdarza dzieł sztuki, co w przypadku kina. Wydaje mi się nawet, że jednak zrobienie wybitnego filmu jest dużo trudniejsze niż napisanie wybitnej książki, ponieważ film jest zawsze, nawet najbardziej autorski, zawsze jakiejś sporej ilości osób, które trzeba trzymać za fraki i jakoś nimi kierować, żeby tej autorskiej wizji nie zepsuli. Więc o ile pisarz może sobie usiąść i oddać się transowi i pod wpływem jakieś impulsu rąbnąć arcydzieło w ciągu tygodnia, bo doznał iluminacji i koniec, potem wydawca zajmuje się resztą, to reżyser musi najpierw to wymyślić a potem musi jeszcze kontrolować, począwszy od wózkarza przez oświetleniowca, poprzez kierownika planu i tak dalej i jeszcze cudzymi rękami wykonywać to swoje dzieło. Więc myślę, że mój szacunek dla artystów-filmowców jest większy nawet niż dla wielkich pisarzy.
K. K.: To znaczy, chętniej chodzisz do kina czy chętniej sięgasz po książki?
W. K.: Chętniej oglądam filmy, bo to zajmuje mniej czasu, ale niekoniecznie w kinie, bo jednak Gutek Film Festiwal robi raz do roku, w dodatku w wakacje, kiedy ja wyjeżdżam poza przestrzeń miejską. No a w ciągu roku w repertuarze kin zwykle interesujące filmy są bardzo rozproszone i niezauważalnie przemykają w jednej czy dwóch kopiach w kinach. Więc ja stałem się już takim domowym widzem. Z rzadka chodzę do kina, być może teraz pójdę na Loacha, jest premiera jego filmu, który dostał Złotą Palmę, ale to się coraz rzadziej zdarza, że chodzę do kina.
Fragment rozmowy przeprowadzonej w klubie LOKATOR podczas promocji książki "To piekielne kino" (W.A.B. 2007)
Całość rozmowy dostępna w 4 numerze Magazynu "Mrówkojad"
^^^ | dodaj komentarz | przeczytaj komentarze (0)
brak komentarzy